Dominika Wysogląd: Orange Lab

orange lab

Na przykładzie Orange LAB możemy powiedzieć, że innowacje i design świetnie się uzupełniają. Naszym zdaniem innowacje i projekty, które mogą być wdrożone na lokalną skalę są niesamowicie cenne, bo po pierwsze, pozwalają nam mieć wpływ na nasze najbliższe środowisko, po drugie jest to reakcją na realne potrzeby danej grupy. Zatem designerzy stają się nie tylko projektantami przedmiotów, ale obserwatorami, którzy swoimi działaniami mogą zmieniać przestrzeń wokół. O jednym z takich projektów rozmawiamy z Dominiką Wysogląd, twórczynią Orange LAB.

NPD: Widząc Twój projekt jestem pod dużym wrażeniem. Dizajnerzy zazwyczaj ograniczają się do jednego aspektu produktu, Ty wymyśliłaś produkt, zaprojektowałaś linię produkcyjną i stworzyłaś markę. Dlaczego tak? Co Cię zainspirowało?

Dominika Wysogląd Orange LAB
Dominika Wysogląd, twórczyni Orange LAB, współwłaścicielka Marmolada Design

Dominika Wysogląd: Orange LAB jest moją pracą magisterską zrealizowaną na wydziale wzornictwa warszawskiej ASP. Chciałam, żeby mój projekt był kompletny, tak aby była realna szansa na wprowadzenie go kiedyś w życie. Produkt, linia produkcyjna, marka – nie od tego się zaczęło. Na początku najbardziej liczył się sam proces i cała jego idea, dopiero w efekcie wielu eksperymentów powstał sam produkt. Później pojawiła się potrzeba stworzenia dla niego loga, identyfikacji, opakowań, czyli tego jak się go serwuje. Ważne było też dla mnie pokazanie całej magii tworzenia naturalnych kosmetyków. Stąd pomysł na film, który w skrócie pokazuje z czego tak naprawdę powstają.

Orange LAB from Dominika Wysogląd on Vimeo.

Największe wartości jakie miał mój surowiec to jego odżywcze właściwości, kolor i zapach. Zatem ostatnim etapem mojego projektu była sfera doznań i doświadczeń jakie wiążą się z używaniem pomarańczowych kosmetyków.

Od czego zaczęłaś pracę? Czy najpierw był produkt, czy w koncepcja recyklingu?

Zaczęłam od chęci stworzenia materiału i procesu wytwarzania, który byłby zgodny z ideami zrównoważonego rozwoju. Moim celem było znalezienie nowego sposobu na wykorzystanie marnowanego surowca, ale nie wiedziałam jeszcze co nim będzie. Problemem, na jakim się skupiłam, były niewykorzystane odpady bio, więc zaczęłam szukać czegoś w postaci skórek po owocach, warzywach, pestek, fusów z kawy, liści, skoszonej trawy…

Za materiał finalnie wybrałam skórki z pomarańczy, ze względu na to, że tylko połowa cytrusa to owoc, który zjadamy – druga część to właśnie odpad. Rocznie powstaje kilka milionów ton takich resztek. Następnie musiałam zdecydować się na skalę mojego projektu. Okazało się, że duże przedsiębiorstwa doskonale sobie z tym radzą produkując ze skórek m.in. płyny do czyszczenia, żwirki dla zwierząt, a nawet opony do samochodów. Zdecydowałam się więc na skalę lokalną – warszawskie restauracje i kawiarnie, które oferują sok ze świeżych pomarańczy. Kiedy pierwszy raz odebrałam dzienny odpad skórek z pobliskiej kawiarni w postaci kilku 120-litrowych worków – wiedziałam, że surowca do eksperymentów na pewno mi nie zabraknie 🙂 Zdałam sobie też sprawę ze skali problemu…

Czy sama pracowałaś nad produktem, czy korzystałaś z pomocy kosmetologa, czy chemika? 🙂

Konsultowałam projekt u mojego promotora Tomka Rygalika, brałam też udział w warsztatach z tworzenia naturalnych kosmetyków, które akurat w tym czasie odbywały się w Warszawie. Jeśli chodzi o niebezpieczne substancje, to w chemika bawiłam się sama. Całą wiedzę raczej czerpałam z książek, internetu, a kiedy miałam już podstawy mogłam zacząć sama testować i komponować linie zapachowe. Mieszając oliwy, oleje, przyprawy i inne pachnące dodatki powstały cztery linie zapachowe: himalajskie pini, ziołowy egzotyk, palmowa pomarańcza oraz zimowy puch. Olejek eteryczny i suszona skórka pomarańczowa są bazą dla wszystkich kosmetyków: kuli musującej do kąpieli, peelingu i mydła.

Co było najtrudniejsze?

Najtrudniejszy był etap, w którym miałam już wybrany surowiec, ale nie wiedziałam czy cokolwiek z niego powstanie. Eksperymenty – najtrudniejszy ale zarazem chyba najbardziej ciekawy i odkrywczy moment w projekcie Orange LAB. Doceniłam go dopiero, kiedy zaczęłam pracować po studiach. Ciężko teraz o takie projekty, podczas których przez kilka miesięcy można zamknąć się w kuchni i eksperymentować z nowościami nie mając pojęcia, czy coś się z tego urodzi.

OrangeLAB_Dominika-Wysogląd

OrangeLAB_Dominika-Wysogląd

Pomyślałam, że taka ekologiczna linia produkcyjna dałaby niesamowite możliwości, jeśli dałoby się ją zainstalować w domu. Czy myślałaś o tym, żeby sprzedawać takie „kieszonkowe” linie produkcyjne? 🙂

Na początku rozważałam opcję stworzenia bardziej czegoś w rodzaju DIY. Instrukcji jak w domowych warunkach ludzie mogliby przetwarzać tego typu odpady. Takie oddolne działania oczywiście są potrzebne, by ludzie stawali się bardziej świadomi. Niestety nie odciążyło by to naszego środowiska przetwarzając kilka pomarańczy dziennie. Świadomie więc zdecydowałam się na coś większego. Restauracje i kawiarnie to coś pomiędzy małą domową skalą, w której wyrzuca się co najwyżej kilka skórek dziennie, a wielką produkcyjną, która doskonale radzi sobie z przetwarzaniem tego typu resztek. W założeniu Orange LAB ma być zatem miejscem, w którym można nabyć naturalne kosmetyki, a odbiorca, widząc proces powstania produktu, staje się jego świadomym konsumentem

OrangeLAB_Dominika-Wysogląd

OrangeLAB_Dominika-Wysogląd

A co z produktem? Czy można go gdzieś kupić?

Niestety produkty nie są jeszcze dostępne w sprzedaży. W przyszłości marzy mi się oczywiście otwarcie małego, pachnącego pomarańczami miejsca, w którym można było by się napić się soku, a później zabrać ze sobą do domu naturalne kosmetyki ze skórek pozostałych po owocach.
OrangeLAB_Dominika-Wysogląd

OrangeLAB_Dominika-Wysogląd

OrangeLAB_Dominika-Wysogląd

OrangeLAB_Dominika-Wysogląd

Czym zajmujesz się teraz?

Prowadzę wraz z Magdą Pawlas własne studio projektowe Marmolada Design. Nazwa wzięła się z naszego zamiłowania do kuchni i tzw. smaczków projektowych, które staramy się wprowadzać w naszych projektach. Współpracujemy z różnymi klientami od poważnych kancelarii, przez artystów, po szalonych himalaistów. Projektujemy nie ograniczając się do konkretnej specjalizacji. Interesuje nas grafika, branding, projektowanie mebli, ubioru, produktu oraz wszystko co związane z wizerunkiem marki. Naszą pracownię nazywamy fabryką marmolady. Powstała ona na terenie Instytutu Chemii Przemysłowej na warszawskim Żoliborzu. Mieści się w starej fabryce w otoczeniu industrialnej hali. Miejsce jest niesamowicie inspirujące – 40 metrów kwadratowych starego składziku zostało podzielone na salon pokazowy oraz samo źródło – pracownię, w której powstają nasze projekty. Oczywiście serdecznie zapraszamy 🙂

Dziękujemy za rozmowę 🙂


  1. Kultowe głośniki Tonsil projektu Roberta Majkuta w Muzeum Narodowym w Krakowie
  2. Radio Capello: ikona designu spod Katowic
  3. Sztuka detalu – wywiad z architektami z pracowni Tarnowski Division
  4. Polski rower elektryczny od Kross
Shaping Hungary, czyli węgierski design w Warszawie

Shaping Hungary, czyli węgierski design w Warszawie

element talks

Designers, let’s talk business – Element Talks w Warszawie