Sztuka podhalańska. Kiedy w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku zaczęto się żywiej zajmować Tatrami, i „goście” coraz liczniej napływali do Zakopanego, głównej stacji wychodnej tatrzańskich wycieczek, nastąpiło tu niezwykłe w innych warunkach zbliżenie „inteligenta” z dolin i chłopa.
Mieszkając w chacie chłopskiej, obcując wciąż z gazdą, woźnicą i przewodnikiem, trudno było i ślepemu nie zauważyć pewnych właściwości tego ludu, jego obyczaju, domostw a i sprzętu. To jednak co przeciętny „inteligent” zauważył, było zrazu bardzo niewiele; niewiele ponad to, że chata jest drewnianą, podczas kiedy w dołach ma wapno na ścianach a słomę na dachu, że góral ma inny sposób mówienia jak mazur i inaczej się odziewa.
Niezwykłe jednak zalety tego ludu przyniosły ze sobą większe zbliżenie i zainteresowanie tern wszystkim co go dotyczy. Góralowi nie imponował wcale „dolski pan “ ; stawał on z nim od razu na stopie równości. Natomiast „dólskiemu panu” zaczynał w niejednym imponować góral. Wywiązał się pewien charakterystyczny stosunek, niemal sentymentalny.
Ale te miodowe miesiące trwały tylko tak długo, jak długiem było krótkie podhalańskie lato i jeszcze krótsze szkolne wakacje. Nawiązane stosunki były sezonową sielanką. Dopiero kiedy za wpływem dra Chałubińskiego Zakopane zaczęło się zamieniać na uzdrowisko, zaczęli tam też przybywać ludzie na dłuższy pobyt; w dodatku byli to ludzie chorzy lub przynajmniej niemocni, których uwagi od wsi i jej mieszkańców nie odwracała włóczęga po głuchych lasach i skalnych postaciach.
Stosunek ich do chaty, sprzętu i obyczaju góralskiego stał się bliższy i stalszy. Za obzieraniem się i smakowaniem idzie wnet czynna miłość ku podhalańszczyźnie, najprzód w postaci kollekcjonerstwa. Zanim jeszcze Muzeum Tatrzańskie w Zakopanem zaczęło gromadzić niknące już zabytki ludowej sztuki, występują zamiłowani zbieracze; w pośród nich przede wszystkim Br. Dembowscy i Z. Gnatowski.
Z pomiędzy takich to właśnie ludzi wyszli rewelatorowie podhalańszczyzny i twórcy odrodzonego „stylu podhalańskiego”, albo, jak go nazywano zrazu, „zakopiańskiego”. Stygnącą ręką kreśli Władysław Matlakowski dwa swoje kapitalne dzieła — o „budownictwie ludowym na Podhalu” (1892) i o „sprzęcie i zdobieniu” podhalańskiego ludu (1894). Kreśli je z tym nieporównanym zapałem i wytrwałością, które właściwe są ludziom, co wiedzą, że na pozostawienie śladu po swym żywocie, niewiele zostaje im czasu. Dembowski w tymże czasie pisze słownik gwary podhalańskiej. Te dzieła to jakby inwentaryzacja źródeł piękna, bijących dotąd skrycie na Podhalu, źródeł, z których m iał wyniknąć strumień nowej, żyznej sztuki. Żywa sztuka pow staje jednak tylko na gruncie przez Boga spraw ionym . To szczęście było znaczone podhalańszczyźnie. Duchem twórczym , który ziarna w niej złożone w kwiat rozwinął, był Stanisław Witkiewicz.
źródło: KATALOG WYSTAWY PODHALAŃSKIEJ LWÓW, MCMXI.