Dom jest centrum świata

Dom jest centrum świata

O architekturze Podhala, współpracy z Zahą Hadid oraz o współczesnym ujęciu tradycyjnego budownictwa drewnianego opowiadają Marcin Steindel i Jan Karpiel Bułecka z pracowni Karpiel i Steindel.

Dawid Hajok: Który z was jest potomkiem Wincentego Witosa?

Marcin Steindel: Ja.

A prapradziad Jaśka to pierwszy, pełnoprawny burmistrz miasta Zakopanego?

Jan Karpiel Bułecka: Tak. Józef Bachleda-Curuś.

Wasi prapradziadowie podobno dobrze się znali.

JKB: Marcina prapradziadek Wincenty Witos, kupił od mojego ziemię i wybudował tam pensjonat dla swojej córki. Ten sam, w którym my dzisiaj mamy biuro. Po prawie stu latach, jakoś te dwie rodziny znowu się ze sobą spotkały, aby kultywować tradycje regionu. Zaczynamy na swój sposób pisać dalszy ciąg tej historii.

MS: Ja się z tego bardzo cieszę, że możemy spełniać się w architekturze i podobnie jak nasi prapradziadowie coś wartościowego po sobie pozostawić. Staramy się iść w tym kierunku, tak aby ta lokalna twórczość nie zaginęła.

To postawiliście sobie duże wyzwanie. Na Podhalu mawia się przecież: buduj jak wces, ka wces, a jak już stanie to bedziye stało.

JKB: Tak i jest nam z tym bardzo ciężko, bo wydaje mi się, że mieszkamy dziś w regionie chyba z największą liczbą brzydkich samowoli budowlanych w naszym kraju. A nie zawsze tak było.

Region najbrzydszy i najładniejszy zarazem.

JKB: Taki paradoks. Krajobrazowo jest to miejsce wybitne, ale jeśli chodzi o budownictwo to panuje tam totalny chaos.

Podobnie tylko na mniejszą skalę jest na krakowskiej Woli Justowskiej.

JKB: Tylko, że u nas mówi się, że działki niebudowlane są tylko na księżycu.

Czyli jednak tak samo jak na krakowskiej Woli Justowskiej. Trudno dbać o zachowanie tradycji w takim miejscu.

MS: Brakuje świadomości, że architekt jest pomocny. Dlatego mało kiedy projektujemy dla mieszkańców z regionu Podhala. Jeśli już, to są to najczęściej osoby, które naprawdę wiedzą, czego chcą i po co przychodzą do architekta.

Głównie inwestorzy z zewnątrz?

JKB: Tak, oni potrafią docenić indywidualne projekty a my wiemy skąd czerpać inspiracje. Tu nie chodzi tylko o zasobność portfela, ale o inną wrażliwość na styl zakopiański.

MS: W dodatku inwestorom z zewnątrz nasza firma nie tylko projektuje ich wymarzone domy, ale również buduje. Przy takiej współpracy liczy się dla nas końcowy efekt i kładziemy wielki nacisk na udane realizacje. To nam przynosi wiele satysfakcji.

Opowiedzcie jak to właściwie było z projektem domu dla Tomasza Gudzowatego i waszą współpracą z Zahą Hadid.

JKB: Zostaliśmy poproszeni o współprace projektową z pracownią Zahy Hadid, która przygotowywała założenia domu dla Tomasza Gudzowatego.

W Zakopanem?

MS: Tak.

W stylu zakopiańskim?

JKB: Oj zdecydowanie nie (śmiech)

KS&Zaha Hadid

To nic dziwnego, że budzi kontrowersje. A wasz udział w tym projekcie…

JKB: Trzy lata ciężkiej pracy. Można powiedzieć, że bez naszego doradztwa nie byłoby to możliwe do zrealizowania. Zaczęliśmy od przesłania do biura w Londynie inspiracji w postaci zdjęć archetypu domu w stylu zakopiańskim, ornamentyki, fotografii Tatr i regionu Podhala, muzyki. Chcieliśmy przekazać przynajmniej w pigułce to, czym jest kultura góralska.

Pomogło?

MS: Nie bardzo. Ale taka była Zaha Hadid. Jej silne formy wszędzie kontestują otoczenie. I taki też jest projekt tego domu. Niesamowity. Miękkie formy, czyli to co ona najbardziej lubiła, można powiedzieć, że jest to nieco oderwane od rzeczywistości tego miejsca. W prawdzie po przeczytaniu opisu projektowego można doszukać się w nim relacji z otoczeniem, ale formalnie nie jest on jednoznacznie czytelny.

A jak się do takiej architektury odnoszą Zakopiańczycy?

JKB: Moim zdaniem ludzie mają problem z właściwym odbiorem architektury. Nie są w stanie racjonalnie ocenić i uzasadnić tego co jest dobre, a co złe. Powielają schematy i powtarzają zasłyszane opinie. Sądzę, że bierze się to stąd, że ludziom wydaje się, że jak dach jest dwuspadowy to już jest ok, nieważne proporcje.

MS: Nieważne jak to wygląda. Byleby miało daszek dwuspadowy, nawet niemający nic wspólnego z kanonami architektury zakopiańskiej, a wtedy już nikt się nie przyczepi. A jak coś powstaje na przykład z płaskim dachem, a jest ciekawą architekturą współczesną, to w ich mniemaniu nie jest dobrze. A przecież w Zakopanem istnieją dobre przykłady willi modernistycznych z płaskimi dachami.

Ale willa dla Tomasza Gudzowatego ma dach wklęsły, przypominający trzy połączone ze sobą elipsoidy.

JKB: A jednak społeczność Zakopanego nam zaufała z uwagi na reputację Zahy Hadid oraz fakt, że my jesteśmy stąd. Udało się nam przekonać włodarzy, że realizacja projektu tak znanego architekta to szansa dla Zakopanego; byłby to bowiem jedyny budynek Zahy w Polsce. Dołożyliśmy wszelkich starań, żeby ta śmiała idea nie rozmyła się na poziomie zapisów formalnych. Urzędnicy bardzo nam w tym pomogli, dlatego pomimo, iż działka, na której powstać ma budynek zlokalizowana jest poza ścisłym centrum stolicy Podtatrza, jest jedną z ważniejszych. Ta sytuacja wymaga od architektów ogromnej roztropności i odpowiedzialności projektowej.

Co dalej będzie z tym projektem po śmierci Zahy? Powstanie?

Wszystko zależy od decyzji inwestora oraz sytuacji jaka zapanuje w biurze w Londynie. Trzeba pamiętać, że ten projekt zakładał zarówno formę jak i kompleksowe wyposażenie oraz aranżację wnętrz. Niestety pozostał niedokończony. To skomplikowana sytuacja i trudno przewidzieć jej finał.

Dobrze, zejdźmy na ziemię. Opowiedzcie zatem o domu, który był waszym największym projektowym wyzwaniem?

JKB: Mieliśmy za zadanie przeprojektować budynek katalogowy w Krakowie. Trudny temat. Nie ma lepszej pożywki dla architekta, mogliśmy się twórczo wyżyć na czymś takim.

Dlaczego?

JKB: Mamy alergię na kolumienki i daszki kopertowe. Przebudowaliśmy go zatem na budynek bardziej modernistyczny. Zadanie było o tyle utrudnione, że przy przebudowie i rozbudowie inwestor nie wyprowadził się z domu. A trzeba było ściągnąć dach z budynku, zostały tylko ściany, konstrukcja i strop drewniany. Chyba na chwilę musieliśmy przykryć to wszystko folią, z tego, co pamiętam. Na dodatek to miał być dom wielopokoleniowy.

8
12

3

11

10

9

7

13

0S2A9999

1.JPG

MS: Musieliśmy się mocno nagimnastykować, bo budynek trzeba było odseparować od drogi. Właśnie od drogi zaprojektowaliśmy ciągi komunikacyjne i pomieszczenia techniczne. Ich doświetlenia ukryliśmy za  potężną żaluzją z drewnianych rastrów. Dodało to lekkości dość monumentalnej w odbiorze bryle.

Na Podhalu dom jest centrum świata. Tam wszyscy wiedzą, że musi być dobrze zorganizowany, naturalny i zdrowy dla mieszkańców.

JKB: Tak to prawda. Dla górali dom jest czymś najważniejszym. Ja wychowałem się w takim drewnianym domu, który jest zdrowy, oddycha i pięknie pachnie.  Naturalne materiały w rękach fachowców powodują, że proste budynki otrzymują bardzo eleganckiej szaty. To potencjał cieśli, rzemieślników, z którymi doskonale się pracuje. Jak już wcześniej mówiłem dla nas najważniejsza jest realizacja. To determinuje jakość wykonania na lata.

MS: Przywiązujemy wagę do detalu i jego proporcji. Gdy projektujemy budynek stricte Witkiewiczowski, w stylu Zakopiańskim, o ścianach wieńcowych, to już wiemy z jakiej wielkości i liczby elementów taka ściana powinna się składać, aby zachować najlepsze proporcje i odwołać się do tradycji.

Biedronka_Zakopane 1

Biedronka_Zakopane 3

Biedronka_Zakopane

A co powiecie na popularne w ostatnich latach domy z bali?

MS: Dla mnie tak zwane domy z bali nie mają żadnego konkretnego stylu, a tym bardziej nie nawiązują do budynków w stylu Zakopiańskim.

JKB: Zgadzam się z Marcinem. To, że dom jest z bali nie znaczy że jest góralski. Powiem więcej, u nas z bali nigdy się nie budowało. Budowano z płazów, co najwyżej z połówek. To bardziej ekonomiczne wykorzystanie materiału do którego górale mają szacunek.

Willa Kipiela

Willa Cancy Kraków

Jednak podhalańskie katalogówki zalewają Polskę.

JKB: Można tak powiedzieć, niestety rozpleniło się to już na cały kraj. Są setki firm, które to robią masowo. Kaleczą rzemiosło. Nie jest to robione na starych ciesielskich złączach tylko skręcane mozolnie śrubami, drewno nie pracuje ze sobą i pęka z czego potem jest mnóstwo reklamacji. A przecież oryginalne drewniane domy z płazów na Podhalu mają grubo ponad sto lat.

Czy widzicie dziś miejsce na drewniane budownictwo pod Krakowem?

MS: Tak, jak najbardziej. Przyjrzyjmy się XIX wiecznej podkrakowskiej zabudowie wiejskiej. Taką można jeszcze spotkać niemal na obrzeżach miasta. To wspaniała inspiracja dla projektów współczesnych budynków.

Rozmawiał: Dawid Hajok

Aktualizacja: Dom w Tatrach laureatem nagrody European Property Awards 2017

 

Zaha Hadid i zakopiańska pamiątka

dzikie dzieci-derwniane-klocki

Dzikie dzieci – zabawa z naturą

Inteligentny minimalizm w biżuterii Anny Ławskiej

Inteligentny minimalizm w biżuterii Anny Ławskiej